4 lata wcześniej
Stałem
i słuchałem Archanioła. Mogę jeszcze dodać, że ze szczerym znudzeniem, gdyż ten
sam wykład rozbrzmiewał w moich uszach średnio raz na tydzień, odkąd skończyłem
pięć lat. Czyli to już będzie... Ach tak, to już osiem lat. Zamrugałem oczami i
powstrzymałem ziewnięcie. Dyskretnie rozejrzałem się po pokoju. Nie zmieniło
się w nim nic od lat, odkąd tu przychodzę. Te same dwa białe fotele i niska
kanapa. Ten sam srebrny stolik i mała półka ze zwojami pergaminów i
książkami. Oraz obraz, który zawsze mnie ciekawił – przedstawiał Archanioła,
który wpatrywał się w taflę wody. W wodzie odbijały się niewyraźne kształty.
Oderwałem wzrok od obrazu i chwilę posłuchałem Mistrza, by wiedzieć, ile jeszcze
przyjdzie mi tu słuchać. Przemowa Mistrza dotyczyła właściwych zachowań w
Niebie oraz nie sięgania bez potrzeby po przeszłe wspomnienia. Kiedy ja nie
umiałem powstrzymać ciekawości, chciałem wiedzieć, jakie moce miałem wcześniej…
Nagle
drgnąłem i podniosłem wzrok, gdy padło słowo „opiekun”.
-
Przepraszam – przerwałem monolog Archanioła. – Możesz powtórzyć, Mistrzu?
Oczy
anioła, o pięknym srebrnym kolorze, rozbłysły groźnie.
-
Nie słuchałeś, Dawidzie – rzekł z wyrzutem.
-
Słuchałem Mistrzu, tylko... – nie skończyłem, gdyż anioł mi przerwał. Założył
ręce na
piersi, a
jego skrzydła zadrżały nerwowo.
-
Dość! Już ja znam te twoje tłumaczenia. Z łaski swojej, oszczędź mi ich.
Cóż
miałem zrobić? Posłuchałem. Nie mogłem jednak powstrzymać ekscytacji. Czyżbym
miał zostać…
-
Opiekunem, Dawidzie, Opiekunem – potwierdził zirytowany mężczyzna.
Czy
powiedziałem to na głos? Najwyraźniej tak. Opiekunem...
Opiekunem
czyli Aniołem Stróżem. Czekam na to, odkąd skończyłem dziesięć lat. Nie udało
mi się dotrzeć do wspomnień, by dowiedzieć się, czy kiedyś miałem już tę
funkcję, a byłem bardzo ciekawy ludzi. Do tej pory obserwowałem ich tylko z
Nieba.
Opiekunem! Prawie drżałem z ekscytacji.
Od
lat wyobrażałem sobie, kogo mi przydzielą. Chłopaka w moim wieku? Jaki będzie,
co będzie lubił robić, jakie będzie miał zainteresowania? Musiałem zapytać.
-
Mistrzu... – zacząłem zadawać pytanie, nie skończyłem jednak. Archanioł uniósł
rękę, uciszając mnie. Dzisiaj stanowczo zbyt wiele razy kazał mi milczeć.
Jeszcze bardziej nie podobało mi się, że musiałem tego usłuchać.
-
Nazywa się... – Zerknął na papiery w ręku, które przywołał z Nicości. – Nazywa
się Natalia Wilec.
Wilec,
pomyślałem. Jak kwiat, z tego co pamiętam z lekcji, bo sam nigdy nie widziałem
kwiatów. I to piękne imię. Ciekawe, co to za dziewczyna… I nagle mnie olśniło.
Dziewczyna? Dziewczyna?! Nigdy, nigdy nie łączy się aniołów i ludzi tej samej
płci… O co tu chodzi? Tymczasem Archanioł, niepomny moich myśli, udzielał mi
dalszych informacji.
-
Ma trzynaście lat.
Cudownie, pomyślałem, jest w moim wieku.
-
Oczywiście chodzi do szkoły, dobra uczennica, oboje rodziców, średnio zamożna,
pracowita rodzina.
Natalia...
Pomyślałem, żeby ją nazywać Nat, tak krócej. Natalia brzmi jakoś tak
oficjalnie.
-
Masz jakieś pytania?
-
A jej cechy charakteru? – spytałem. – Zainteresowania, umiejętności?
Oczy
starego anioła rozbłysły, a usta rozciągnęły się w uśmiechu.
-
A tego, mój drogi chłopcze – powiedział, kładąc mi ręce na ramionach – musisz
dowiedzieć się sam. To od tej chwili twoja podopieczna. Pamiętaj o naukach.
Pamiętaj, aby zawsze być blisko niej. Teraz ona będzie najważniejsza w twoim
życiu. Opiekuj się nią tak dobrze, jak tylko potrafisz, dbaj o nią. Obserwuj
jej zachowanie, gdy jest sama – pozwoli ci to poznać jaka jest naprawdę, w
głębi duszy. Nie zaglądaj w jej umysł bez potrzeby – zaakcentował to
zaciśnięciem rąk na moich ramionach – To jej prywatne sanktuarium, ostatnia
twierdza. Nie naruszaj jej bez potrzeby.
Skinąłem
posłusznie głową.
-
A teraz... – Odszedł ode mnie i wyjrzał przez okno w dół na świat. Znajdowaliśmy
się w małym domu, zbudowanym na chmurach. – Pożegnaj się z przyjaciółmi. Od tej
pory będziesz przebywał niemal wyłącznie na dole, wiadomości będziesz
otrzymywał telepatycznie.
Poczułem
dezorientację. Na zawsze już na dół? Miałem wielką nadzieję, że Nat będzie
naprawdę interesującą podopieczną, skoro muszę zrezygnować z przyjaźni i pobytu
w Niebie. No ale, pomyślałem sobie, nie ja pierwszy i nie ostatni. Ruszyłem w
stronę drzwi.
-
I jeszcze jedno – usłyszałem głos Archanioła, lekko zabarwiony nutą niepokoju.
Odwróciłem
się. Mistrz stał przy oknie i świdrował mnie wzrokiem.
-
Ufam – rzekł z mocą – że zdajesz sobie sprawę z różności waszych płci i nie
muszę przypominać...
Przez
kilka sekund nie wiedziałem, o co chodzi, ale po chwili aż zarumieniłem się z
oburzenia.
-
Ależ Mistrzu, nigdy by mi do głowy nie przyszło ją podglądać!
Mistrz
roześmiał się z mojej miny.
-
No dobrze, już dobrze. Idź. – Odprawił mnie machnięciem ręki.
Wyszedłszy
na zewnątrz, być może ostatni raz popatrzyłem na miejsce, gdzie trafiłem po
stworzeniu i gdzie się wychowałem. Było to jedno z niebiańskich miast. Nazywało
się Polska, od nazwy państwa leżącego pod nim, znacznie się jednak od niego
różniło. U nas nie było ulic, samochodów, blokowisk. Były za to małe domki,
mieszkania aniołów, lekcje odbywały się w parku. Ja sam teraz byłem w mieszkaniu
Mistrza, na prywatnej lekcji. Dobra, może nie lekcji, ale odbywaniu kary, to
już było jednak mało istotne. Spojrzałem w dal, na niebiańskie lasy. Jeśli
jednak wierzyć nauczycielom i temu, co sam dostrzegłem, patrząc w dół, różniły
się znacznie od tych ziemskich. U nas nie było kwiatów, traw, krzewów... Były
jedynie drzewa, białe i złote. Przez te wszystkie lata dotychczasowego życia,
wiele razy bawiłem się tam z przyjaciółmi. A teraz pora się z nimi pożegnać. Odetchnąłem
głęboko, rozwinąłem skrzydła i poleciałam do nich.
Czytam od początku i chyba nie muszę wspominać, że baaardzo mi się podoba...? :D Tylko ta czcionka... Za mała, kochanieńka, za mała. :p A lasy w Niebie muszą być śliczne. <3
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza czytelniczka ;)
UsuńLasy może piękne, ale takie monotonne dość ;)
Czcionkę zwiększyłam. Myślałam o tym wcześniej, ale z kolei ta zdawała mi się zbyt duża... No nie wiem, jak teraz, może być?