piątek, 10 maja 2013

Rozdział dwunasty: Pierwszy test



Gdy zabrałem Nat do domu, do jej pokoju, była strasznie milcząca. Bez słowa zaczęła pakować swoje ubrania do torby. Obserwowałem ją w ciszy, jednak w końcu nie wytrzymałem.
- Co robisz? – Powstrzymałem ją, gdy zabrała się za książki. Przy okazji strąciła kilka figurek stojących obok nich.
- Muszę zabrać wszystko z tego pokoju. Usunąć wszelkie ślady po sobie z tego domu. Rodzice już nie wiedzą, że mają córkę. Nikt już o mnie nie pamięta.
Jej chaotyczne wyjaśnienia tylko zmąciły mi umysł. Zastanawiałem się, czy ze względu na jakieś „pilne niebiańskie sprawy” Mistrzowie posunęliby się do czegoś takiego? Do odbierania komuś rodziny?
- Skąd to wiesz?
- Mistrz mi powiedział. Gdy dawał mi fałszywy paszport i dokumenty uznające, że mam osiemnaście lat. Powiedział, że usuną wszelką pamięć o mnie i urzędowe wpisy. Tylko dom zostawili mnie do oczyszczenia. – Jej głos był ochrypły od tłumionego płaczu, ale łzy nie leciały. Wizyta w Piekle, choć krótka, wzmocniła ją. Mimo to czułem ból, swój i jej, przenikający przez mój umysł. Zabrałem jej z rąk książkę.
- Ja się tym zajmę. Wyślę wszystko do jednej szafek w Niebie, od dziś będzie twoja. Wszystko będzie dobrze. Gdy się od nas odczepią, wrócisz tu. – Starałem się ją pocieszyć, choć wiedziałem, że może nie wrócić tu już nigdy. Jednak to nie prawdy teraz chciała.
Natalia poszła do reszty domu po kosmetyki i inne drobiazgi, ja ogołacałem jej pokój z wszelkich ubrań, książek, pudełek z różnorodnymi szpargałami, z obrazów… W wolnym czasie będzie musiała zdecydować, co wyrzucić. Zostawiłem komputer i wszystkie meble. Gdy Natalia wróciła, odesłałem przyniesione przez nią rzeczy. Ująłem jej dłoń, by nas zabrać do Egiptu, gdyż Nat chciała być gdzieś, gdzie jest ciepło. W tym momencie wpadł jednak do pokoju Bursztyn, ze zjeżoną sierścią i wyszczerzonymi kłami, prychając ze złości.
Beze mnie, Aniele? Bursztyn idzie polować z wami. – Jego głos dotarł do mojego umysłu. Był zły, że chcieliśmy go zostawić.
- Co mu się stało? – zapytała zakłopotana Nat. Kot zasyczał.
- Chce iść z nami. Nie zniesie odmowy.
Natalia spojrzała zdziwiona na kota. Podeszła i pogłaskała go. Gdy się uspokoił, wzięła go na ręce. Zaniemówiłem.
- Zamierzasz go zabrać?
- Tak. – Gdyby wzrok zabijał, leżałbym teraz martwy. Wobec czegoś takiego nie oponowałem, ale uważałem, że kot będzie zbędnym balastem.
Mogę wam pomóc. Ja nie będę balastem – prychnął kot.
Nie uważam tak – odparłem. Bursztyn jedynie zamrugał oczami, wciąż zły.
- Weź dla niego koszyk.
Natalia pobiegła po potrzebną rzecz. Kot z niechęcią wszedł do środka.
- Trzymaj. – Podałem jej dodatkowy plecak, który właśnie przywołałem. Przypomniałem sobie, że musi mieć jakiś bagaż. – Schowaj tam dokumenty i to. – Podałem jej zwitek banknotów.
- Pieniądze?! Skąd je masz? – zawołała zdziwiona.
- Nie pytaj. – Uśmiechnąłem się szeroko.
Spojrzała z namysłem na mnie, później na trzymane w ręku dolary.
- Chyba jednak wolę nie wiedzieć – uznała. Schowała pieniądze do portfela, a portfel do plecaka.
- Chyba już wszystko, co? – Omiotła spojrzeniem pokój, ten ostatni raz i założywszy plecak, i chwyciwszy koszyk z niespokojnym Bursztynem, wyciągnęła już drugi raz do mnie dłoń.
- Znikajmy stąd jak najszybciej – powiedziała, zamykając oczy. Po jej policzku spłynęła jedna łza.
Przeniosłem nas Tunelem do Egiptu. Kierowałem się nad Morze Śródziemne.

***

Wyładowaliśmy przed przyjemnie wyglądającym hotelem. Nikt nie zauważył naszego niespodziewanego przybycia, tu już był wieczór i skryły nas ciemności. Pierwsze co poczułem to duszące ciepło. Za plecami szumiały fale morza. Zerknąłem na Natalię. Dziewczyna rozglądała się jak zaczarowana. Jej myśli teraz niosły jasne przesłanie. Mimo okoliczności, jakie ją tu przywiodły, była szczęśliwa, gdyż zawsze chciała tu przyjechać.
- Chodźmy. Jutro będziesz miała czas się rozejrzeć. – Chciałem jak najszybciej wyjść z tych ciemności. Noc sprzyja Mrocznym.
- Dobrze – zgodziła się potulnie.
Chwyciła klatkę, którą wcześniej postawiła na ziemi i ruszyła w stronę otwartych drzwi hotelu.
Podążyłem za nią świadomy, że już teraz poddam ją pewnemu testowi. Recepcjonistka zapewne mówiła jedynie po angielsku i arabsku. Natalia nie umiała angielskiego tylko niemiecki.
Moja podopieczna weszła do holu i podeszła do recepcji. Otworzyła usta i… zamknęła zdając sobie sprawę, że nie umie angielskiego i że zapewne się nie dogada. Postanowiła jednak spróbować.
- Guten Tag1 – powiedziała, ale wyraz twarzy kobiety za ladą potwierdził jej przypuszczenia.
- Good evening. Can I help you?2 – Pani wykazała się opanowaniem i zapytała po angielsku. Mina Natalii wskazywała na bezradność.
Pomóż mi. – Doszła mnie jej błagalna prośba.
Nie. Poradzisz sobie.
Nie umiem angielskiego!
Założymy się?
Nie! – odfuknęła wkurzona. Zaśmiałem się cicho na te słowa.
- I’d like a single room.3– Natalia zdenerwowana na mnie, że nie chciałem jej pomóc uznała, że będzie mówić po polsku. Nie zdawała sobie sprawy, że tak nie jest.
- Could I have your passports?4 - Natalia, wciąż nieświadoma, podała paszport.
Po dopełnieniu reszty formalności, Natalia poszła do swojego pokoju. Rzuciła plecak na podłogę, wypuściła kota i ze zdziwieniem powiedziała do mnie.
- Czy ta kobieta naprawdę mówiła po polsku?
- Nie – powiedziałem rozbawiony. – Mówiła po angielsku.
- Ale przecież ja mówiłam po polsku. Jak mnie rozumiała?
- Nie mówiła po polsku. I ty też nie.
- A po jakiemu? – zdenerwowała się Nat.
- Po angielsku – odpowiedziałem, jakby to było oczywiste.
Nat nie wytrzymała i rzuciła we mnie poduszką. Ze śmiechem zrobiłem unik.
- Attention! Je suis blessé.5
- Nie kłam. Nawet cię nie trafiłam – odparła czystym francuskim.
- Mam cię. – Zmrużyłem oczy. - Ciekawe co jeszcze potrafisz, prócz tego.
- Czego? – Dalej mówiła po francusku.
- Każdy anioł ma wrodzony dar wszelkich języków, nawet zwierząt. Ty też taki masz. Jutro zobaczymy czy umiesz i inne, dostępne tylko aniołom umiejętności.
- Dar języków? Ale… nawet nie wiem, że mówię w innym języku. – Po pierwszych słowach, jej głos załamał się i zaczęła na powrót mówić po polsku.
- Świadomość tej umiejętności szybko cię tego nauczy – zapewniłem. Czułem jednak, że nie dowierza mi do końca.

***

Całą noc myślałem, jaki przeprowadzić kolejny test. Mistrz kazał nauczyć mi Natalię tego, co sam umiem. Czyli tego, co umie każdy anioł. Uznałem więc za konieczne sprawdzenie czy Natalia potrzebuje cały czas oddychać – ostatecznie miałem miejsce idealne dla tego testu, czyli ogromne morze. Doszedłem jednak do wniosku, że tylko z zaskoczenia mogę uzyskać dobre wyniki.
Gdy dziewczyna wstała, zaskakująco szybko, bo po zaledwie sześciu godzinach snu, zaproponowałem jej, by po śniadaniu poszła popływać.
- Chętnie – odpowiedziała.
W jej oczach jednak znów widziałem tęsknotę i skrywany ból. Jednak wiedziała o słuszności tego rozwiązania, więc milczała. Powoli przebijała się jej dawna osobowość – skryta, milcząca dziewczyna, która w ciszy rozpamiętuje swoje lęki i cierpienia. Teraz żal zagłuszał, mimo wszystko, entuzjazm, jednak w nie dość silnym stopniu, by zapomniała.
Natalia wyszła pewnie przed hotel i, gwałtownie mrugając z powodu słońca, skierowała się na plażę. Było na tyle wcześnie, że niewiele osób było w zasięgu wzroku. To odpowiadało Nat.
- Będziesz pływać? – spytała mnie.
- Czemu nie. – Uśmiechnąłem się.
 Nie będą przeszkadzać ci skrzydła? - To pytanie zadała mi w myślach, gdyż dostrzegła parę staruszków idącą w jej – naszą – stronę.
- Nie – odpowiedziałem. – Wręcz przeciwnie, dzięki nim mogę pływać szybciej.
Zobaczymy. – W jej głosie zabrzmiało wyzwanie.
Podbiegła na skraj plaży i zanurzyła dłonie w wodzie.
- Ciepła… - powiedziała zadowolona.
Po chwili wstała i zdjęła ubranie. Już w hotelu ubrała pod spód kostium kąpielowy. Nie mogłem się powstrzymać, by jej się nie przyglądać, zwłaszcza, że spoglądałam w drugą stronę. Wyglądała ślicznie. Bikini miała błękitne, z jakimiś złotymi dodatkami. Swoje długie włosy związała w kucyk i weszła do morza. Podążyłem za jej przykładem, z tą różnicą, że ja podleciałem w górę. Upewniłem się, że nikt nie patrzy w morze i gwałtownie podążyłem w dół przebijając się przez wodę i nurkując jak najniżej. Otoczyła mnie jasna, przejrzysta woda, wokół mnie gwałtownie rozpierzchły się ławice rybek. W ich prymitywnych, przerażonych myślach, dostrzegłem jedynie uczucie strachu. Zamachałem skrzydłami i wypłynąłem z powrotem na powierzchnię. Okazało się, że jestem dobrych kilkanaście metrów od Nat.
Szybko do niej podpłynąłem.
- Jak woda? – spytałem z uśmiechem.
- Wspaniała. Nurkowałeś? – spytała. – Długo cię nie było.
- Raptem parę minut. W głębi jest o wiele ciekawiej – odparłem, lekko wzruszając ramionami. – Zanurkujesz ze mną?
Nat zawahała się.
- Nie jestem pewna... – rzuciła szybkie spojrzenie w kierunku plaży. Było już tam kilkunastu ludzi różnych narodowości. – Pod twoja opieką chyba nie zginę – uznała ostatecznie.
Nie dopuszczę do tego, póki żyję.
- Więc chodźmy. Płyń za mną.
Oddaliłem się w miejsce, z którego wcześniej wypłynąłem, po czym zanurkowałem. Bez oddechu mogłem wytrzymać od kilkunastu minut do nawet godziny. Czułem jak Natalia płynie za mną. Podziwiała śmigające wokół rybki, grę światła w drobinkach wody.
Oczarowana urokiem miejsca, mimowolnie otworzyła swój umysł. Smutek skryła gdzieś głęboko, a przynajmniej próbowała. Po chwili odezwała się.
Tu jest pięknie. Lecz ja długo nie wytrzymam bez oddechu…
A czy teraz źle się czujesz?
Nie.
Płyniemy już cztery minuty.
Ta informacja sprawiła, że Nat otworzyła usta, a przez to połknęła wodę. Zaczęła się krztusić. Momentalnie zawróciłem i chwyciwszy dziewczynę przeniosłem nas do Tunelu, kierując się do pokoju hotelowego. Już w czasie podróży wykrztusiła całą wodę. Zaczęła oddychać spokojnie.
- Zmieniłam zdanie. Nie jest potrzebny żaden Mroczny by mnie zabić. Wystarczysz ty sam – skomentowała z wysiłkiem.
- Przepraszam. Zwykle spokojnie przyjmujesz tego typu informacje. – Miałem na myśli sytuację, gdy tłumaczyłem jej, kim jestem i całą resztę.
- Nie wtedy, gdy mówisz, że jestem inna, dziwna! Nie wtedy, gdy nagle wszystko się zmienia, a ty serwujesz mi tę wiedzę z zaskoczenia i…
 - Przepraszam! Przepraszam, naprawdę, przepraszam. – Nie sądziłem, że tak zareaguje. – Nie gniewaj się na mnie, dobrze?
- Jak mam się nie gniewać? Co to w ogóle za testy? Co to ma być?!
- Mam sprawdzić jakie skrywasz moce. Mam cię uczyć tego, co sam umiem. Najłatwiej to sprawdzić z zaskoczenia… Obiecuję, że teraz pomogę ci jawnie odkrywać twoje talenty.
- Niech będzie.
Złość w jej oczach powoli znikła, a ona sama zaczęła trząść się z zimna. Podszedłem do dziewczyny i okryłem ją przywołanym swetrem.
- Pójdę po twoje ubranie – mruknąłem. – A ty lepiej weź witaminy.
- Tak, panie doktorze – odpowiedziała z przekąsem. – Pamiętaj, że to przez ciebie.
Polowanie nie było udane? – Bursztyn wskoczył do pokoju z zaniepokojonym wyrazem pyszczka, niespokojnie machnąwszy ogonem. – Następnym razem Bursztyn idzie z wami, wtedy będzie udane.

1. Niem. Dzień dobry

2. Ang. Dobry wieczór.

3. Ang. Poproszę pokój jednoosobowy.

4. Ang. Mogę prosić o paszport?

5. Franc. Uwaga! Jestem ranny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała DaFne z Wyimaginowanej Grafiki.